
Dzieci były przyzwyczajone, że Lisa wychodziła z domu z powodu swoich obowiązków i czasami jeździła z Michaelem towarzysząc mu w jego trasach koncertowych, aby spędzić wspólnie czas bez dzieci i licznych odpowiedzialności, jakie się ma posiadając tak dużą rodzinę.
Począwszy od Danielle, która dużo czasu spędzała w Londynie, Benjamina a kończąc na bliźniaczkach trzeba było mieć podzielną uwagę na wszystkich przez 24 godziny na dobę.
Od czasu śmierci Michaela dzieci były przybite nie chciały rozstawać się z Lisą ani na chwilę to było normalne jak powiedział psycholog rodzinny, do którego zwróciła się Lisa o radę po śmierci Michaela; chciała pomóc swoim dzieciom przejść ten najcięższy okres.
-Dlaczego ty musisz tutaj zostać mamo –zapytała Mariene
-Ponieważ wciąż jest wiele do zrobienia na ranchu, trzeba zabrać jeszcze wiele rzeczy i przewieźć je do naszego nowego domu skarbie odpowiedziała Lisa podnosząc wzrok na córkę.
-Obiecujesz, że przyjedziesz na śniadanie? – zapytał z pośpiechem Blanket
-Obiecuję mój mały skoczku! –powiedziała Lisa dając mu czułego buziaka w policzek
-Dobrze dzieci czas jechać, bagaże są już w samochodzie powiedziała Rebbie, aby przerwać ten smutny dla wszystkich moment, w którym dzieci musiały się pożegnać się z tym miejscem, a który było ich domem stworzonym dla nich przez kochających ich rodziców.
Każde z osobna pożegnało się z Lisą; zatrzymała się na moment przed domem gdzie stały samochody, które zawiozą dzieci do Encino. Czuła jak jej serce rozrywa się na drobne części widząc jak Danielle, Benjamin, Prince i Paris patrzą za siebie i widząc spływające łzy po policzkach u każdego z nich. Ta olbrzymia posiadłość tak dużo dla nich znaczyła, Michael dał im tyle miłości, ten olbrzymi dom na zawsze zachowa tyle wspomnień, tyle uśmiechów i radości tak liczne doświadczenia, których był świadkiem; jej mąż stał się także ojcem dla jej dwójki starszych dzieci, które zaadoptował i kochał jak własne.
Paris zanim wyruszyli wysiadała z samochodu i biegnąc bez tchu wpadła w ramiona Lisy wtulając się mocno, znała ją tak dobrze, iż widziała doskonale, że przechodziła piekło i robiła, co mogła, aby zachować pozory spokoju. Lisa przytulała ją w swoich ramionach tak mocno jak tylko mogła.
-Wszystko będzie dobrze córeczko! Pocieszała ją Lisa
-Wiem, mamo-zgodziła się z tym Paris, tatuś nigdy nas nie opuści, on teraz dba o nas z nieba chciałam zostać tylko w twoich ramionach, aby ci dodać sił
-Dziękuję Paris –tyle tylko udało się Lisie wydobyć ze ściśniętego gardła, prawie nie mogła oddychać
-Kocham Cię mamusiu!
-I ja Ciebie, jesteś moją księżniczką! Tak do niej mówił Michael
Skoro tylko dziewczynka wróciła do swoich braci i wujków, wszyscy odjechali zaczynając podróż w kierunku swojego nowego życia, które na nich czekało. Lisa wciąż miała wiele do rzeczy do zrobienia, wspomnienia, które chciała zachować i wielką miłość, z którą była zmuszona się pożegnać przynajmniej na jakiś czas.
cdn…